NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**

Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Nie 0:09, 29 Sty 2006 Temat postu: A jednak można!! |
|
|
Uczestnicy forum spotykają się kilka razy w roku. Głowią się wtedy, czy nowe postaci, które pojawiły się w sieci, są naprawdę nowe, czy może stanowią mutację kogoś już znanego. Starają się dojść: co jest prawdą, co fikcją. I próbują rozgryźć reguły rządzące internetowym światem. Poza tym piją piwko i gadają o wszystkim.
Najpierw trzeba wybrać sobie nicka. Czyli taką internetową ksywę. Potem hop do sieci - pośród inne nicki, za którymi kryje się Bóg wie kto. Raj dla odkrywców i oszustów. Czasami nick może nam coś powiedzieć o swym autorze i właścicielu. Jeżeli natkniemy się na osobę, która ochrzciła się mianem "Napalona", to chyba łatwo się domyślić, czego szuka w Internecie. Jeśli na horyzoncie pojawi się osoba o przydomku "Neo" - od razu wiadomo, że to fanatyczny zwolennik kultowego filmu Matrix i możemy sobie z nim o tym filmie pogadać. Zazwyczaj jednak na pierwszy rzut oka nicki nie znaczą nic. Tyle że są zabawne, głupawe albo fantazyjne.
Niejaki Aruan miał w zwyczaju wchodzić na azjatyckie listy dyskusyjne. Podczas jednej z takich wypraw poznał (hm, czy to właściwe słowo?) Tajlandkę, której wpisy zrobiły na nim wrażenie. Trudno to opisać, ale od razu polubił osobę, której nigdy nie widział i którą nieprędko chyba zobaczy. Pierwsze wrażenie okazało się słuszne. Aruan i Tajlandka zbliżają się do siebie przez Internet od ponad dwóch lat. - Niełatwo to wytłumaczyć, ale jesteśmy sobie bardzo bliscy. Interesują nas te same sprawy, ale też doskonale się rozumiemy, gdy gadamy o głupotach i błahostkach. Po prostu, pasujemy do siebie.
No, dobrze. Internet bez wątpienia sprzyja rodzeniu się przyjaźni. Można wymieniać poglądy i w ten sposób zbliżać się do siebie. Można pomagać sobie w gorących sieciowych debatach, dowodząc tym samym, że można na nas liczyć w potrzebie. Ale czy przez Internet można się zakochać? Wszak pozbawia on nas tysiąca wrażeń, które takie uczucia wyzwalają.
Otóż można. Sebastian lubił wchodzić na czat polonijny. Nic dziwnego: tamtejsi internauci są mili, otwarci i radośnie witają nowych kompanów. Ale nie zawsze tak bywa. Często w sieci tworzą się hermetyczne grupki i towarzystwa wzajemnej adoracji, do których niełatwo się przedrzeć. I które z pogardą, a nawet agresją, witają nowych przybyszy. Ale - jak już wspomniałem - na czacie polonijnym jest inaczej. Sebastian szybko nawiązał tam kontakt z dziewczyną, która z Polski wyjechała 10 lat temu. Do Kanady.
Inni internauci - jak opowiada Sebastian - kibicowali tej znajomości. - Nie kłamałem na swój temat, bo doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu. Kontaktowaliśmy się także przez telefon. W ten sposób przegadaliśmy ze sobą wiele setek godzin. No i kiedy po 8 miesiącach wyjeżdżałem do Kanady, byłem zakochany. Z wzajemnością.
Głębiej w historię Sebastiana nie wchodźmy. To w końcu nie nasza sprawa. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak powiedzieć, że uczucie nie okazało się wielkie i trwałe. Czy to sprawka genezy tej miłości? Trudno orzec. Natomiast Sebastian przyznaje, że forma kontaktu internetowego wytwarza atmosferę sprzyjającą kontaktom męsko-damskim. - Jest tajemniczo, niesamowicie i w jakiś nowoczesny sposób - romantycznie.
(Na podst. --> Życie towarzyskie i uczuciowe (w sieci) - onet.pl
Post został pochwalony 0 razy
|
|