NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**

Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Pon 2:12, 06 Lut 2006 Temat postu: Do zakochania jeden ....klik |
|
|
W badaniach OBOP-u 51 proc. polskich internautów przyznaje, że jednym z głównych powodów, dla których użytkownicy Internetu kontaktują się z innymi osobami w Sieci jest możliwość porozmawiania z ciekawymi ludźmi. Często wymieniano też możliwość pozostania anonimowym, sposobność do utrzymywania kontaktu ze znajomymi, wymiany doświadczeń, informacji. Co czwarty Polak szuka w wirtualnym świecie osób o podobnych zainteresowaniach.
W popularnych serwisach z czatami najbardziej oblegane są "pokoje", w których rozmawia się o sprawach intymnych. Anonimowość pozwala ludziom na szczere rozmowy - nie tylko o kłopotach sercowych, problemach z partnerami, ale również o seksie. Internet daje szansę każdemu poczuć się pewniej niż w realnym życiu - w tej wirtualnej przestrzeni nawet pan z brzuszkiem może odgrywać latynoskiego kochanka z plaży pod palmami, a spokojna urzędniczka udawać demona seksu. - Przeszło połowa internautów, którzy mają na koncie znajomości zawarte w sieci, rozmawia ze swoimi internetowymi znajomymi na tematy związane z seksem. Takie rozmowy prowadzi się nie ze wszystkimi, a jedynie z wybranymi internautami - stwierdza prof. Zbigniew Izdebski we wspomnianym raporcie OBOP-u.
- To jest gra słów. Nie do omówienia. Gra, kuszenie, delikatna. No po prostu gra słów. Podchwytliwe pytania - mówi 26-letnia uczestniczka badania, stała bywalczyni serwisów randkowych w Sieci.
Dyskusje o erotyce nie muszą być jednak tak delikatne - wystarczy zalogować się do jakiegokolwiek czata o nazwie "Sex", "Ostre rozmowy", "Bez tabu", by przekonać się, że polscy internauci nie stronią również od świntuszenia. - Ja to lubię robić, cyber to coś dla mnie, w realu taki nie jestem, szukam prawdziwej partnerki na życie. Tu mogę być rozerotyzowanym satyrem - powiedział zagadnięty przeze mnie użytkownik jednego z największych serwisów oferujących czaty.
W podobnym tonie wypowiada się Monika na jednej z list dyskusyjnych: - Ja lubię trochę poświntuszyć, w realu jestem grzeczną dziewczynką i mam już dość takiej "gęby". Ale z nikim się nie umawiam, choć niektórzy to pewnie robią.
Elektroniczne "spotkania" kończą się zazwyczaj wraz z wyłączeniem komputera z sieci. Jedynie co dziesiąty Polak próbuje umówić się z interlokutorem w tzw. "realu". Istnieje pewna grupa ludzi, którzy szukają w Sieci nie erotycznych podniet, lecz... miłości. Osiem na sto internautów i internautek przyznaje, że umówiło się na spotkanie w świecie rzeczywistym z nadzieja na znalezienie partnera. - Można sobie pogadać, ino potem należy się potkać się na live i pogadać sobie i upewnić się, czy to ta osoba, na którą czekałeś! - pisze niejaki Cichy na randkowym forum w portalu Hoga.
- Nie można znaleźć miłości przez neta, bo tylko ci się łudzą którzy są niezbyt piękni... bo jeśli już dojdzie do spotkania to wiele ludzi jest rozczarowanym drugą osobą - pisze "Kangurzyca_bez_maleństwa" na forum Hoga.pl. Wtóruje jej anonimowy głos na liście dyskusyjnej o wdzięcznej nazwie "Ogrody_miłości": - Ja swojego poprzedniego, hmmm, "chłopaka" poznałam przez net i była to porażka. A ja byłam jeszcze ślepa i niedoświadczona. Na szczęście dla mnie owy rzekomo zainteresowany się zmył i więcej nie pojawił. Teraz jestem szczęśliwa z kimś poznanym w realu.
Podobnych głosów jest w Sieci bez liku. Oto jeszcze jeden przykład wypowiedzi z prywatnego forum: - Nie wierzę w miłość z internetu. Poprzez to, że w internecie każdy jest anonimowy, myśli że może pisać to, co mu się podoba. Lepiej nie wchodzić w takie kontakty, bo można żałować. Dbajmy o swoich przyjaciół i znajomych na których możemy polegać.
Co ciekawe - osoby, które poznały przyszłego męża lub żonę w Internecie, dość często ten fakt ukrywają opowiadając, że towarzysza życia spotkały na imprezie, u znajomych itp. - Nieee, ja rodzicom nigdy nie powiem, że on jest z neta! Chyba by mnie wyśmiali! - pisze Takamala na jednym z forów. Podobnie Aka - pragnie pozostać anonimowa, gdyż uważa, że Sieć jest miejscem dla ludzi zdesperowanych, a za taką nie chce uchodzić w swoim środowisku.
Internet może być miejscem niebezpiecznym. Po drugiej stronie światłowodu może siedzieć ktoś, kto żeruje na naiwności internautów - często ludzi młodych i życiowo niedoświadczonych. Dwóch na stu użytkowników Sieci, którzy spotkali się ze swoim rozmówcą w świecie rzeczywistym, miało nieprzyjemne doświadczenia: od uczucia rozczarowania i zawiedzenia, poprzez próby szantażu, aż po molestowanie seksualne. Kroniki policyjne notowały również gwałty dokonywane na zbyt ufnych kobietach-internautkach.
- Niewątpliwie internauci nie dostrzegają istniejących w sieci zagrożeń. Ufni wykorzystują to medium do nawiązywania kontaktów, które często owocują spotkaniem w rzeczywistym świecie - pisze w podsumowaniu wspomnianego badania OBOP prof. Izdebski. - Tymczasem, jeśli weźmiemy pod uwagę 2 proc. internautów, którzy spotkali się z nieprzyjemnościami w sieci, jest to aż 60 tysięcy osób. Jak życie pokazuje, te przykre konsekwencje mogą mieć różny charakter, od nieszkodliwych po zagrażających zdrowiu, a nawet życiu.
Częściowym rozwiązaniem problemu jest edukacja. Media coraz częściej informując o Internecie zwracają uwagę na niebezpieczeństwa płynące z globalnej Sieci. Stacje telewizyjne emitują programy o pedofilach czyhających na swe dziecięce ofiary, gazety ostrzegają przed internetowymi oszustami snującymi swe e-sieci w wirtualnym świecie. Zwykle dzieje się to przy okazji popełnienia jakiegoś przestępstwa, którego początkiem było "spotkanie" w Internecie. Warto jednak edukować zanim stanie się coś złego, niż później ostrzegać innych wskazując na nieszczęście drugiej osoby.
(Na podst. --> polska.pl)
Post został pochwalony 0 razy
|
|