Forum Psychologia Internetu Strona Główna Psychologia Internetu
Artykuły, informacje, poważne dyskusje i luźne rozmowy na temat psychologicznej strony Internetu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trwanie - wegetacja w związku
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Internetu Strona Główna -> PSYCHOLOGIA
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
**Mistrz Konwersacji**



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: U.K.

PostWysłany: Pią 12:07, 24 Lut 2006    Temat postu:

anka -
racja. Nawet z psychologicznego punktu widzenia. Smile
Facet, gdy poczuł, (w pełnym wymiarze świadomości i nieświadomości), że zdobył, to przestaje polować, prosta sprawa. Ileż razy mozna polować na to, co już jest dawno złapaną ofiarą....
I ja dobrze o tym fakcie wiedząc - tak właśnie żyję. Są jednak inne zmienne, które powodują, że nie wystarczy żyć tak, jak tu piszesz. Ale to pewnie zupełnie inna, długa historia..................................................


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anka
Zadomowiony
Zadomowiony



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:37, 24 Lut 2006    Temat postu:

Ale ja bym tez nie chciala tak zyc. Jedyne czego sie od niej nauczylam to absolutnie nie robic nic za faceta- nie planowac walentynek, nie mamusiowac, miec wlasne zycie i nie byc zalezną od niego- moje zycie to moje zycie i juz. A w tym roku nie bylo nic na walentynki - mysle ze za rok bedzie na penwo. Ale ja wogole dobrze wybralam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
**Mistrz Konwersacji**



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: U.K.

PostWysłany: Pią 13:59, 24 Lut 2006    Temat postu:

Sądząc po Twoich postach, musisz być z nim naprawdę szczęśliwa Smile
Pilnuj tego szczęścia i nie zapominaj, że niedocenione - uleci Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anka
Zadomowiony
Zadomowiony



Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:14, 24 Lut 2006    Temat postu:

Ale wlasnie to nie jest tak Very Happy jesli na codzien masz dobrze to sie przyzwyczajasz i juz tego nei doceniasz- chcesz miec lepiej. JA w sumie jak sie zastanowie to nie mam zle, ale tak na codzien to nei pieje ze szczescia. To jest tak ze ty np masz faceta ale to zle tamto niedobrze, ale spotkaj kogos kto ma 30 lat i nie ma faceta a bardzo by chcial- powei: czemu narzekasz??? ja wogole nie mam! Jesli nie masz pracy wydaje ci sie że jakąkolwiek miec jest super, jesli masz, chcesz lepszą, jesli zarabiasz 1000 chcesz 2000, jesli 2000 to 5000 ... taki life.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Gadatliwy Paplacz



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:29, 25 Lut 2006    Temat postu:

anka napisał:
Ale wlasnie to nie jest tak Very Happy jesli na codzien masz dobrze to sie przyzwyczajasz i juz tego nei doceniasz- chcesz miec lepiej. JA w sumie jak sie zastanowie to nie mam zle, ale tak na codzien to nei pieje ze szczescia. To jest tak ze ty np masz faceta ale to zle tamto niedobrze, ale spotkaj kogos kto ma 30 lat i nie ma faceta a bardzo by chcial- powei: czemu narzekasz??? ja wogole nie mam! Jesli nie masz pracy wydaje ci sie że jakąkolwiek miec jest super, jesli masz, chcesz lepszą, jesli zarabiasz 1000 chcesz 2000, jesli 2000 to 5000 ... taki life.



Dokładnie się z tobą zgadzam .

Co do twojej wcześniejszej wypowiedzi .

Ja jestem taki jak opisałaś . Nie znoszę jak kobieta się stara . Jestem nieśmiały i trudno mi nawiązać pierwszy kontakt . Ale w następnym etapie to lubię zdobywać mieć przeszkody im trudniej tym lepiej . Nie znoszę jak ona nie ma swojego zdania jak nie żąda tego czego chce, nawet jak mi się to nie podoba .( może to okazywać w różny sposób nie koniecznie wprost ) Robi wszystko ze by mi było dobrze ,to jest okropne, można powiedzieć kocha za mocno .Trzeba tylko wiedzieć gdzie jest miłość a gdzie wykorzystywanie . Co do twojej koleżanki to ja bym się nadawał do takiego związku ,jeśli ona by mnie nie zdradzał i tak „naprawdę” kochała ( to da się wyczuć ) to bardzo chętnie .Muszę czuć ze mam się starać bo inaczej to robię się zbyt pewny siebie a to bardzo źle się odbija na związku ( wiem z doświadczenia ).Oczywiście nie chodzi mi tu o nieustanne adorowanie tylko o zdrowo rozsądkowe podejście.

Ania napisała :
Ona go zwyczajnie trzymała trochę na dystans i tak dopuszczała do siebie na chwile a potem demonstrowała niezależność i to ze w ogóle tak naprawdę to go nie potrzebuje do życia.

Być z kimś i go jednocześnie nie potrzebować ,o to właśnie mi się rozchodzi .To dla mnie jest miłość
No może nie dosłownie ale tu widzę sens .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam34
Dość częsty bywalec
Dość częsty bywalec



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryz

PostWysłany: Sob 10:23, 25 Lut 2006    Temat postu:

Odnosząc się do samego tematu, ujmę to krótko. Chodzi chyba o to by żyć razem ze sobą a nie obok siebie. Co niestety zdarza się zbyt często.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_DoMeL_
Wychodzi z ukrycia
Wychodzi z ukrycia



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 13:56, 25 Lut 2006    Temat postu:

Wegetacja - najgorsze, co może być. Przeżyłem coś takiego, po 3-letnim związku wszystko się rozpadło. Było to już raczej przyzwyczajenie niż miłość. Wspólnie spędzaliśmy czas, ale każdy robił co innego - grał na komuterze, oglądał TV. Nic dziwnego, że zaczęliśmy siebie unikać. Zmęczyliśmy się sobą. Ale nikt nie miał siły i ochoty, żeby ożywić związek.

Najpierw myślałem, że powodem jest fakt, że widywaliśmy się bardzo często, z racji mieszkania w sąsiednich blokach. A co mają powiedzieć Ci, którzy mieszkają razem?? Mam nadzieję, że do mojego aktualnego związku nie wkradnie się nuda i zrobię wszystko żeby temu zapobiec Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
**Mistrz Konwersacji**



Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: U.K.

PostWysłany: Sob 14:34, 25 Lut 2006    Temat postu:

Cytat:
Mam nadzieję, że do mojego aktualnego związku nie wkradnie się nuda i zrobię wszystko żeby temu zapobiec


A mnie się wydaje, że nie ma takiej możliwości. Nuda wkradnie się prędzej czy później do każdego związku. Wielu z nas - większosć właściwie - nie chce powiedzieć tego głośno, bo mogliby po tym wysnuć wniosek, że to oni, jako, ludzie, jako partnerzy są nudni, skoro nie potrafią orzeźwic związku. Człowiekowi najtrudniej przyznać do błędu przed sobą. Bo nie nic gorszego, jak stracić we własnych oczach Sad Człowiek lubi czuć sie dobrze ze sobą, lubi wiedzieć, że jest o.k., że postępuje dobrze, że jest dobrym człowiekiem - sam dla siebie. Wszelkie oznaki, że tak nei jest zabijane są w zarodku przez przenoszenie winy na innych, (lub na co innego) i inne sposoby pokonywania dysonansu poznawczego. Wracajac do meritum - nie lubimy przyznać się do tego, że w naszymk związku jest nuda, bo to tak jakbyśmy się przyznali, że sami jesteśmy nudni, (wszak związek i jego stan zależy od 2 osób). Nuda wkrada się wszędzie. Bo kiedy sie nudzimy? Wtedy, gdy mamy coś na codzień, gdy wsiąka to w nasze życie. Gdy jest wypierane przez coś nowego, a przez to atrakcyjnego, świeżego.... Wszelkie mówienie, obiecywanie, że "nie dopuszczę do nudy, nie dopuszczę do rutyny - jest działaniem na siłę; nie wychodzi naturalnie". Taki jest mój - jedynie - pogląd.
Zresztą - można sobie bla bla bla, ale sęk w tym, co dla kogo jest nudą, bo pewnei każdy rozumie to słowo inaczej. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
_DoMeL_
Wychodzi z ukrycia
Wychodzi z ukrycia



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:15, 25 Lut 2006    Temat postu:

Mam rozumieć, że lepiej nic nie robić, niż próbować urozmaicić sobie życie w związku??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam34
Dość częsty bywalec
Dość częsty bywalec



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryz

PostWysłany: Sob 16:56, 25 Lut 2006    Temat postu:

NightRainbow napisał:

A mnie się wydaje, że nie ma takiej możliwości. Nuda wkradnie się prędzej czy później do każdego związku.

Nie zgodzę się! Na poparcie podam za przykład moich pradziadków. Wiem że to nietypowe ale w dzieciństwie zwróciłem na to uwagę, jak silne może być uczucie w tym wieku a oboje byli już po osiemdziesiątce . Do dziś noszę w sobie ich obraz i tego czym może być miłość.

Patrząc na to jednak z innej strony, być może, parafrazując Gentrego... prawdziwa miłość przychodzi wtedy gdy nuda w związku nie niepokoi.... Przecież nuda jest naturalnym stanem, w większym lub mniejszym stopniu istnieje w naszym życiu, albo się wkrada. Niektórzy wręcz twierdzą że lubią się nudzić Smile Zgodzę się jednak z tym :
NightRainbow napisał:
...Wszelkie mówienie, obiecywanie, że "nie dopuszczę do nudy, nie dopuszczę do rutyny - jest działaniem na siłę; nie wychodzi naturalnie"...

Ja popełniłem ten błąd, więcej, myślałem iż wnosząc coś nowego na siłę, coś co nie było naturalnym odzwierciedleniem mojej osobowości, będę w stanie uratować swój związek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Gadatliwy Paplacz



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:48, 25 Lut 2006    Temat postu:

A ja się nie zgadzam i twój przykład jest nie trafiony , w pewnym wieku następuje przełom w zyciu i przestajemy szukać zastanawiać sie, tylko cieszymy sie z tego co mamy . Mój dziadek i babcia tez bardzo sie kochali ale tak naprawde to mieli tylko siebie . Na starość rujnowac sobie zycie to nie ma sensu a wady twojego partnera sa ci tak dobrze znane ze juz nie sa wadami ty je akceptujesz .Jak podasz mi przykład tak do piędziesiątki to mozemy podyskutować . Na starość szukamy stabilizacji i spokoju a nie emocji .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam34
Dość częsty bywalec
Dość częsty bywalec



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryz

PostWysłany: Sob 21:29, 25 Lut 2006    Temat postu:

Pinki być może nie zrozumiałeś mnie do końca. Przyznaje , często brakuje mi słów i być może zbyt treściwie się wyraziłem, pisząc o tym jak silne może być uczucie w tym wieku. Spróbuje inaczej. Patrząc na nich, pomimo ile wspólnie przeżyli , odnosiło się wrażenie jakby dopiero byli na etapie zakochania . Jeśli zaś chodzi o to że starzy ludzie mają tylko siebie, to w przypadku moich pradziadków, przy każdej nadarzającej się okazji odbywały się zloty rodzinne. Brakowało tylko jarmarku Smile ale to tak na marginesie. Natomiast w przypadku akceptacji wad partnera, jeśli nie ma to miejsca od początku, to nie wiem czy później jest łatwiej sobie poradzić z tym. Przykład do pięćdziesiątki Question ... chwila refleksji... smutnej refleksji... nie znam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Gadatliwy Paplacz



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:52, 25 Lut 2006    Temat postu:

A jak mi czesto brakuje słów Smile ale wróćmy do tematu .Rozumiem rozumiem Wink . Przeżyłeś z kimś 50 lat życa, wszystko co osiągnołes to razem z nim,( rodzina ,dzieci ,wszystko to razem ) to jak tu nie powiedzieć ze masz tylko jego .Tylko on zna ciebie najlepiej tylko on wie czego chcesz i tak dalej..... Nawet jeżeli były to cięzkie chwile nawet bardzo to pozostaje ci tylko on .Nie chcesz zmian nie warto to nie mam sensu w tym wieku . Więc że by nie było dysonansu ( trudne słowo Wink ) tak sobie to pieknie układasz że by być zadowolonym .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam34
Dość częsty bywalec
Dość częsty bywalec



Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Paryz

PostWysłany: Sob 22:12, 25 Lut 2006    Temat postu:

Dysonans... trudne słowo... i w tym momencie objawia się jedna z zalet netu, możliwość szybkiego znalezienia potrzebnej informacji Wink

"... tak sobie to pieknie układasz że by być zadowolonym " Trudno z takim argumentem polemizować Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Gadatliwy Paplacz



Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:30, 25 Lut 2006    Temat postu:

sam34 napisał:
i w tym momencie objawia się jedna z zalet netu, możliwość szybkiego znalezienia potrzebnej informacji Wink


Sam34 to mógł by być niezly temat .Osobiście znam kilka osób które uchodzą za mózgi na pewnych forach a to tylko dla tego że swietnie umieją obsługiwać Google . Powiedział bym że przy odrobinie sprytu i inteligecji można być netowym geniuszem . Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychologia Internetu Strona Główna -> PSYCHOLOGIA Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin