Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:37, 20 Lut 2006 Temat postu: Trwanie - wegetacja w związku |
|
|
Co wy na to ,ja poczekam aż się temat rozwinie Albo nie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Asia
Nieśmiałek
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 22:14, 20 Lut 2006 Temat postu: Re: Trwanie - wegetacja w związku |
|
|
Nie ma po co się rozwijać, gdyż w pierwszym poście podano już kwintesencję wegetacji w związku.
Pinki napisał: |
ja poczekam aż się temat rozwinie Albo nie |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
pogaduszka
Niepospolity Czynny Komentator
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:25, 20 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
przyczyn moze byc wiele.
sytuacja materialna, dzieci, przywiazanie do partnera, nuda. obawy przed nowym wyzwaniem jakie postawi nam zycie na wlasna reke. uzaleznienie psychiczne od partnera. moze nadzieje na lepsze jutro.
nigdy nie potrafilam zrozumiec ludzi ktorzy pozostaja usmiercajac sie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:47, 20 Lut 2006 Temat postu: Re: Trwanie - wegetacja w związku |
|
|
Asia napisał: |
Nie ma po co się rozwijać, gdyż w pierwszym poście podano już kwintesencję wegetacji w związku.
Pinki napisał: |
ja poczekam aż się temat rozwinie Albo nie |
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Wto 10:23, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
To chyba jest tak, że zrozumieć może to tylko ten, kto to przeżywa, lub przeżył. Innym jest ciężko pojąć jak można być z kimś nieszczęśliwym, a nadal nie pozwolić sobie/jemu odejść. A potem, nawet nie wiadomo kiedy, wiele ludzi w to wpada; jedni przyznają się do tego, inni zarzekają się, że ich to nie dotyczy.
Czas nie jest sprzemierzeńcem człowieka w tym przypadku. Człowiek przyzwyczaja się do człowieka; z nim ma mnóstwo wspomnień, jego życie od lat zbudowane jest z myśli o tym człowieku; ta druga osoba wkomponowana jest w każdy dzień, jak poranek i wieczór. Jak więc nagle sobie tego odmówić?! Jak przyzwyczaić się do myśli, że nagle zabraknie poranka i wieczoru? Że nagle w moich myślach nie ma MY, tylko JA. Nie mówię tu o zwiazkach 1-rocznych, czy 2-letnich, bo z tego da się wyjść. Co innego w przypadku naprawdę długich związków, w których ludzie już nie pamiętają, jak to było, gdy byli oddzielnie, albo było to tak dawno, że byli wówczas zupełnie innymi ludźmi.
Chyba o to chodzi własnie, jak mniemam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 11:14, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Niby to takie proste wszyscy to wiemy a robimy inaczej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Wto 11:17, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Właśnie o to chodzi, Pinki - pogadać sobie można, ale życie to życie.... To jest własnie to co pisałam.... jak świadomie zgodzisz sie na to, żeby nagle dzień z poranka ogołocić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pinki
Gadatliwy Paplacz
Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 19:39, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
NightRainbow napisał: |
Właśnie o to chodzi, Pinki - pogadać sobie można, ale życie to życie.... To jest własnie to co pisałam.... jak świadomie zgodzisz sie na to, żeby nagle dzień z poranka ogołocić? |
Wydaje mi się ze starz nie ma tu znaczenia . Jak coś ma się popsuć to daje jakieś objawy a oszukiwanie siebie to tylko pogarsza sprawę . Jedyne na co mogę się zgodzić ,to sytuacja materialna w połączeniu z dziećmi . Tu musimy myśleć nie o sobie ale o dobru dzieci . No ale z drugiej strony to też może odbić się negatywnie na dzieciach , więc w sumie materialna. Czasami nie ma się dokąd pójść. W innych wypadkach to dla mnie tylko pogarszanie sytuacji i dalszy rozwój choroby . Co do poranka to co to za poranek jak ciągle pada i nie widać że by się wypogodziło .A na następne dni zapowiadają wichury i burze .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka
Zadomowiony
Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 19:46, 21 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jaka sie stara poczulam...
Jestem mezatką, wyszlam za mąz jeszcze na studiach, teraz jestem juz ponad 5 lat po slubie i mam dziecko. I nasz zwiazek ma okresy bardzo rozne- od takich cukierkowych - tititi, po stagnacje i burze. czlowiek nei jest w stanie życ caly czas na najwyzszych obrotach tak jak i nie może w ten sposob kochac. Stan euforii mija bo jest charakterystycnzy dla zakochanai raczej. Potem sie robi spokojniej duzo. TO jest dosc falowe. Ale na ogol jest spokojnie i bardzo dobrze. Inaczej sie wykonczysz. Dla mnie ci ktorzy mają po 8 żon czy męzow wlasnie w ten sposob definiują milosc- serce mi nie wali non stop, nie mam ochoty juz z nią isc do kina - stagnacja, rozstanie juz sie nie kochamy.
A jak dla mnie to bardzo bardzo dziecinne.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Czw 11:59, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
anka -
gdzie w takim razie, kończy się wg Ciebie dojrzała miłość już bez namiętnych, romantycznych uniesień, a zaczyna stagnacja i wegetacja w związku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka
Zadomowiony
Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 13:52, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Ja sobie wogole nie wyobrazam stagnacji. Moj zwiazek to ja i moj facet i wszystko zalezy od nas. I od nikogo innego. Jak widze ze wiedniemy i jakos sie robi... to idziemy do kina, na randke, wymyslamy sobie fajne wieczory....
Chyba wtedy kiedy takie rzeczy wogole cie nie bawią i nie masz totalnie ochoty na kino czas zerwac. Choc my do kina chadzamy na tyle zadko odkąd mamy dziecko że zawsze mam ochote na kino
Inna sprawa ze my duzo wychodzimy oddzielnie ale tez sporo razem. Ja mam swojąprace i znajomych, on swoją, chadzamy na piwo- każdy ze swoimi znajomymi. A 1-2 razy w tygodniu chodzimy potanczyc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Czw 15:34, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: |
Moj zwiazek to ja i moj facet i wszystko zalezy od nas. I od nikogo innego. Jak widze ze wiedniemy i jakos sie robi... to idziemy do kina, na randke, wymyslamy sobie fajne wieczory.... |
To prawda!!!! Za szczescie w zwiazku odpowiedzialne sá dwie osoby. Po polowie, równiótko Gorzej gdy jedna ze stron zapomina o tym, co zdarza sie w wiekszosci zwiazkow. Piszesz, ze idziecie do kina, itp, jak widzisz, ze wiédniecie. Czy to oznacza, ze inicjatywa podtrzymywania ogniska lezy zawsze po Twojej stronie? Bo u mnie jest mniejwiecej wlasnie tak i mam juz tego po dziurki w nosie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka
Zadomowiony
Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 15:52, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
wez niestety pod uwage płec Faceci są niby tacy sprytni (zaraz sie poobrazają) ale jesli laska chce takiego powiedzmy upolowac to musi udawac ze to on poluje - prawda? Itd itd. Ja jesli chce dostac przemyslany prezent na gwiazdke np chodze od poczatku grudnia i gadam o tym jak to musze sie nakombinowac zeby mu cos fajnego kupic, ze mam juz ze 3 pomysly, itd. A potem bardoz chwale jesli kupil cos naprawde fajnego i od siebie. Jesli chce inicjatywy wlasnej w temacie kino - przypominam jak bylo super kiedy ostatnio gdzies mnie zabral. Generalnie my jestesmy pare lat po slubie wiec nauczylam sie paru rzeczy
1) nie traktuje go jak niedorozwinietego, nie place za niego rachunkow, nie przypominam o wszystkim, nie robie za niego wszystkiego
2) nie licze na zbyt wiele ksztaltuje go pozytywnie, chwale dzialania
3) nie mierze swoją miarką-to najczestszy problem u kobiet. Facet nie musi widziec ze cos jest nie tak jesli ty to widzisz, a poza tym on by do lozka poszedl- przynajmniej stereotypowo- w ramach robienia czegos fajnego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
NightRainbow
**Mistrz Konwersacji**
Dołączył: 21 Sty 2006
Posty: 1173
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: U.K.
|
Wysłany: Czw 16:05, 23 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
To masz domyslnego faceta jednym slowem, skoro powiedzenie mu np. jak to fajknie bylo ostatnio w kinie, powoduje, ze do glowy przychodzi mu pomysl wyjscia.
U mnie ten patent nie dziala U mnie zaden patent nie dziala.....
(ale mam dzis wisielczy humor....chyba przez té pogodé i chorobé)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
anka
Zadomowiony
Dołączył: 27 Sty 2006
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 7:01, 24 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Ja mu mowie np: na randke bym z tobą poszla - on że tez, ja ze to kiedy, to wymysl cos I staram sie doprowadzic do ustalenia terminu.
Wiesz prawda jest taka ze najwiekszy w tym ambaras zeby dwoje chcialo na raz. I jesli jedna ze stron rzeczywiscie nie chce to nie przeskoczysz tego najlepszymi dobrymi checiami wiec nie warto. Wogole wydaje mi sie ze im bardziej kobieta sie stara tym mniej facetowi zalezy. Znowu stereotyp - ale ja nei znam faceta ktory by nie byl zdobywcą. Moja wredna kolezanka ktorej nie trawie zawsze miala dzikie powodzenie wsrod plci przeciwnej - i to nie tylko tej wolnej plci przeciwnej stąd moja do niej niechęc- a wcale piekna nie byla. Jej wlasny facet byl w niej zakochany jak glupi po 8 latach chodzenia i popatrzylam jak ona to robi. Ona go zwyczajnie trzymala troche na dystans i tak dopuszczala do siebie na chwile a potem demonstrowala neizaleznośc i to ze wogole tak naprawde to go nie potrzebuje do zycia. A on ją prezentami zasypywal, żenic sie chcial itd. Ja nie mowie ze to dobre czy zdrowe- ja wole swoją relacje z męzem normalną i bez gierek. Ale - moim zdaniem- takie postepowanie jest duzo skuteczniejsze niz kolacyjki we dwoje aranzowane przez kobiete i ciągle starania o jego dobre samopoczucie.
Ja bym chciala zeby sie jakis facet do tego odniosl ale bardzo prosze o szczerosc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|